Komentarze: 2
Dzisiaj był sobie taki miły dzionek.... kupiłam sobie bluzeczkem i jestem dumna z swojego wyboru. A to mniejwięcej wyglądało tak że wybrałam się z Madziuchną na zakupy na ryneczek tam odrazu poszłysmy do następnej Magdy i u niej na stoisku wypatrzyłam sobie bluzeczke =) znaczy praktycznie to nie ja ale Madziuchna i mama Magdy. No ale ja jak ja nie kupiłam jej odrazu tylko musiałysmy jeszcze cały rynek przejść żebym sobie troszke powybrzydzała... ale wkońcu wróciłyśmy do budki Magdy i przymierzyłam sobie tą bluzeczke i kupiłam =). Potem jak wracałyśmy to sister Madziuchny wstapiła do Lider Szaisa i kupiła za mojego kesza orenżade(czerwona). I tak sobie popijajac wracałysmy do domku. Jeszcze usiadłysmy sobiem przed domkiem siostrzyczek i tam tak z 15 min gadałyśmy.... Nio i Monika (sister Madziuchny) tak sobie dalej popijała orenzade. No wkońcu jak jest spragniona to jej nie zabiore, nie?No i potem wróciłam sobie do domciu wyjmuję mój nowiutki nabytek, patrze i jest czerwony (w kilku miejscach) totalnie się załamałam..... No i raz dwa pobiegłam do łazienki i wszystkimi płynami i proszkami jakie znalazłam próbowałam to doprać.... Wkońcu już straciłam siły i powiesiłam do wyschnięcia. Co pięć minutek zagladałam do mojego cacka i wkońcu stwierdziałm że praktycznie nie widać =) A jak już zupełnie wyschło byłam już całkiem spokojniutka... Nic nie widać. No ale dobra juz nie zanudzam. Papatki i milutkich snów. Trzymajcie się cieplutko.