Archiwum październik 2004, strona 1


paź 10 2004 Deszcz
Komentarze: 10

"Hmm... Drzwi sie otwieraja.. Wylatuje przez nie cos czarno-bialego. Nie poruszam sie. Stoje i patrze jak wpada do kaluzy. Nic nie robie. Usmiecham sie. Chce mi sie smiac. Milcze. Deszcz coraz mocniej pada. Stoje. Czekam. Niecierpliwie sie. Wreszcie. Wychodzi. Podchodzi do mnie i podaje mi cos malego. To glowa misia. Tego z Berlina. Przywiozlam go specjalnie dla ciebie. Teraz juz wiem co lezy w kaluzy. Nienawidze cie."

Fragm mojego pamietnika... dokladny dzien: 8 pazdziernik... Wieczor... Taki jak inne... Tylko z urozmaiceniem...

stokroteczka : :
paź 07 2004 ""Bo ja prosze panstwa... Umarlam... Ja......
Komentarze: 5

Mam dola jak cholera... :(:(:( Moje serce juz jest tak podziurawione... ma dziury na wylot... ale nikt tego nie zauwaza... Tak bardzo kocham... a nie jestem kochana... To dreczy sumienie... To pytanie... "dlaczego?".. widze jak on sie usmiecha to innych dziewczyn i czuje jak moje serce otwiera swa nowa rane.. jak moje narzady placza... jak moje rece pragna go dotknac, a usta pocalowac... oczy wypatruja go wszedzie... a jak go nie ma to wpatruja sie w jego zdjecie... patrzenie na niego daje tyle rozkoszy... ale to nie to samo jak dotykanie go i calowanie... czyli to czego nie moge zrobic... kilka chwil bylo dla mnie szczesliwych... ale kiedy to bylo?... okolo 3, moze 4 miesiecy temu... kazda sekunda byla wazna... a teraz odtwarzam w myslach ten krotki film mojego szczescia... to szczescie powrocilo... ale tylko na kilka minut... ostatnio... ale zrozumialam ze raz na te kilka miesiecy moge byc szczesliwa... ale... nie zawsze... co by bylo gdybym sie wyprowadzila? zamieszkala gdzie indziej? mam taka mozliwosc... i sie powaznie zastanawiam czy z niej nie skorzystam... moze tam poznam kogos kto da mi szczescie... ? kto da mi milosc, ktorej tak bardzo potrzebuje? a jednoczesnie bezpieczenstwo... nie wiem... wiem ze bardzo go kocham, choc on o tym nie wie... a moze wie... nie mam pojecia.. szkoda ze tylko on nic do mnie nie czuje...

stokroteczka : :
paź 04 2004 *
Komentarze: 13

  Byla wczesna jesien. Liscie powoli zmienialy swe zielonkawe odcienie na soczyste czerwienie, sloneczne kolory zolci oraz ciemne brazy. Agata byla wykonczona po calym dniu nauki, choc to byla jej codziennosc, gdyz chodzila jud do klasy maturalnej. Zmeczenie dalo jej we znaki, dlatego postanowilawybrac sie na spacer. Szla calkiem sama, zamyslona. Nie wiedziala, gdzie idzie. Mijala wysokie, przedwojenne bloki, z ktorych raz na jakis czas odpadaly kawalki starej farby. Ludzie przechodzili calkiem obojetnie. Nikt nie zwracal na nia uwagi. Czula sie niepotrzebna. Byla tylko jedna rzecz, ktora tak naprawde zaprzatala jej glowe. To bylo cos w niej. Dokladniej mowiac- dziecko. Agata byla za mloda, nie rozumiala czemu wlasnie jej sie to przytrafilo. To cos, czyli "Ono" nie dawalo jej spokoju. Musiala cos z tym zrobic.... Szla dosc dlugo, dopoki nie ujrzala ogromnego lasu. Postanowila do niego wejsc. Szla szeroka sciezka, ktora byla bardzo dluga, a jej koniec zamazywal sie wsrod wysokich drzew. Agata dostrezgla duzy glaz, na ktorym niewiele myslac usiadla. Obok ujrzala mala, czerwona biedronke, dzieki ktorej na jej twarzy zagoscil usmiech. Wlasnie w tej chwili uswiadomila sobie, jak wielu rzeczy nie dostrzeg, a jak wiele spraw nie zalatwia. Jej oczy wedrowaly po calym lesie, uszy nasluchiwaly, a dlonie gladzily nierowna kore. Po raz pierwsze dostrzegla, ze korony drzew czule sie obejmuja, tworzac szczelny baldachim, pod ktorym rozciaga sie cien. Niekiedy slonce przebija sie i delikatnie oswietla ziemie. Pajaki rozsuwaja cienkie lub grubsze sieci. Jej szeroko rozwarte blekitne oczy  ukladaja swa wlasna siec, snujac sie po galeziach tuz nad jej glowa. Agata podnosi sie i rusza w glab lasu. Czuje sie bezpieczna, dokladnie tak jakby ktos prowadzil ja za reke. Nasluchuje jak kolysza sie liscie na wietrze, a ptaki wygrywaja rozne melodie. Zdaje sie slyszec, jak niewidoczne dla niej stworzenia skradaja sie, delikatnie poruszajac galeziami krzewow. Wiatr przemyka miedzy drzewami i gladzi jej wlosy. Pod jej stopami pekaja cienkie galazki i szeleszcza uschniete liscie. Po chwili dziewczyna znajduje sie na niewysokiej gorce, porosnietej seledynowa trawa. Patrzac w glab lasu, dostrzega blekitna plame. Schodzi z gorki w jej kierunku. Przed jej oczami wylania sie jezioro. Siada na drewnianym pomoscie, a do jej uszu dociera ciche spiewanie wody. Zaby swym rechotem zagluszaja odglosy jeziora, ktore jest niewielkie i widac drugi brzeg, ktory jest porosniety lasem, z ciemniejacymi zatoczkami, do ktorych juz nie docieraja ciemnoczerwone promienie zachodzacego slonca. Ryby milcza, powoli cichnie kumkanie zab. Z oddali slychac jak swierszcze stroja swe instrumenty. Agata wklada reke do wody. Jest ona lodowata, choc taka piekna. Pochyla sie i powtornie wklada do niej reke, po czym przyglada sie swemu odbicu w lazurowej wodzie. Nagle do jej uszu dobiega szelest. Agata odwraca sie i obserwuje geste knieje, ale nie dostrzega nic podejrzanego. Wstaje i zauwaza mala sarenke. Agata zdumila sie tym, co zobaczyla. Sarna jest smukla i niewysoka. Przestraszona przyglada sie dziewczynie, po czym ucieka. Las milknie, wszystko zapada w sen. Dziewczyna wraca do domu. Chwile spedzone w lesie wiele ja nauczyly. Zrozumiala, ze to dziecko musi sie urodzic, bo to czastka jej, ktora powinna tak jak ona poznac swiat. Ale nie od tej gorszej strony, ale od tej dobrej, ktora powinna pokazac jej matka swa miloscia.

Moze talentu pisarskiego nie mam, ale to tylko wypracowanie na polski ;p

stokroteczka : :
paź 03 2004 "Personal Jesus"
Komentarze: 4

Hmmm.... ;) no co by tu powiedziec... ;p nudze sie ;p jutro mam kartkowke z chemi :D:D manhattan :D of cors jak to madzia wspaniala nie nauczyla sie ale luzacko ;) a tak na marginesie... mam zjebany humor.... hujowo... i nikomu sie nie wyzalam... wiec wy mi tez nie... bo mam w dupie wasze problemy... mnie nikt nie slucha, wiec i ja nie bede nikogo sluchac.... ale to bylo tylko wciecie w temacie... wiec hmm... i hmm... kurna nudze sie ;) musze sie jeszcze pouczyc... ale mi sie nie chce.... no i kurna nie wiem co jeszcze... fajnie bylo w sobote na miescie ;p ale wam nie opowiem szczegolow ;p wiec lece pappa kochani :*:*:*:*

 

stokroteczka : :
paź 01 2004 "Wiecznosc"
Komentarze: 5
Wiec tak.. Po dysce juz ;p Zajebiscie bylo ;) My SiSter kupila mi z tej okazji kolczyk do pepka ;p (pomijam of cors fakt iz nie jestem chlopakiem, ale luzzzzzzz) A dyska... Muaaa :P Fajnie bylo :) Bardzo mi sie podobalo, chociaz prawie wszystkie mialysmy dola ;P pomijajac szczesliwa Mysie ;) Korej skladam gratulacje ze wkoncu powiedziala to magiczne slowo... W dosc orginalny sposob, ale nie bede o tym mowic ;p moze Mysia sobie tego nie zyczy ;p a wiec jeszcze cos o dysce.. hmm... fajna techniawa byla :D no i hmmm Mysia i Milka fajnie sie przystawialy do jakiegos slupa :D to bylo nie wyjete ;) ale wkoncu to one dwie z trojcy naszej jedynej i nie powtarzalnej =) Pod koniec dyski zostalam sama z Milka bo Mysia nam uciekla ;p ale nie mam jej tego za zle =) no i chyba tyle ;p wiec pozdro dla Milki za to ze taka sprytna byla, dzieki czemu sprawila mi niezmierna radosc :* kochane stworzonko :* i wymiziaj sie dzisiaj z Hinczukiem i wracaj tu do nas cala w skowronkach :P SiSter za ten piekny kolczyk do ktorego tak wzdychalam przez ostatni miesiac :*:*:* (fundusze na kolczyk byly przeznaczone na ubezpieczenie Ewuni ;) jak cos jej sie stanie to najwyzej mi pepek zabiora w zamian :D) Dla Myszki bo mnie nie posluchala rok temu a teraz cierpi ;p a ja zawsze mam racje ;p zart :P Trzymaj sie:) jestem przy tobie :) Dla Mysi bo powiedziala TAKKKK!!!! (nieszkodzi ze to byl prawie szantarz z mojej strony ;p chyba jest szczesliwa :)) Trzymaj sie kochana i nie puszczaj ;p :) Dla Iwana bo jest zajebistym przyjacielem!! :):*:*:* muaaaa sloneczka i ciaooo :*:*:*
stokroteczka : :